alicja borkowska barwy szczescia
zechcesz - dodała wielkodusznie. - Ach, madame, jest pani hojniejsza, niż myślałam! - Becky odegrała scenę wielkiej wdzięczności, nadal utrzymując Parthenię w przekonaniu, że to jej własny pomysł. - Zrobię tak! - oświadczyła odważnie. - Lecz na razie proszę nie zdradzać przed jaśnie oświeconym księciem, że ma pani powody do podejrzeń, milady. - Dlaczego? - Jeśli jest niewinny, to pani go utraci. Żaden mężczyzna nie lubi, żeby ukochana w niego wątpiła. - Becky zaczerwieniła się mocno, przypominając sobie wczorajszą rozmowę z Alekiem, jak również swoje postanowienie, by mu zaufać. - Masz rację - uznała Parthenia. - Powinnam powściągnąć moje podejrzenia, dopóki nie przeczytam tych papierów. - Bardzo rozsądnie, madame. - Becky skłoniła się z uszanowaniem. - Tylko że może to wyglądać na kradzież... - Bynajmniej, my je sobie jedynie pożyczymy... - Parthenia się uśmiechnęła. - Potem odniesiesz je z powrotem. - Ach, jak dobrze, milady! Przyślę je pani jako coś innego, tak żeby nikt inny ich nie zobaczył. Na przykład jako dostawę od modystki! - Znakomity pomysł. Ale, ale... Abby, powinnam jednak pokazać je papie. Jeśli Michaił coś ukrywa, on musi się o tym dowiedzieć. Papa zawsze wie, jak należy postąpić! - Doskonale, madame. Potem odbiorę dokumenty i odłożę je do szuflady, nim ktokolwiek się spostrzeże. - Właśnie! Cieszyłabym się, mając taką bystrą pokojówkę jak ty. Jesteś doprawdy nietuzinkową osóbką. - Dziękuję, milady! Zrobię wszystko, jak pani mówi. - Becky stłumiła uśmiech i ochoczo skinęła głową. - Nie dziękuj, bo właściwie to ja powinnam podziękować tobie. Znalazłabym się w wielkim kłopocie, gdyby po ogłoszeniu zaręczyn wyszła na jaw jakaś niemiła historia. Musiałabym je wtedy zerwać, i wszyscy by wówczas myśleli, że Michaił złamał mi serce, choć wcale by tak nie było! - A więc pani... nie jest w nim zakochana? - spytała gwałtownie Becky, omal nie wypadając z roli pokornego dziewczęcia. - Oczywiście, że nie! Pozwoliłam mu na zaloty, żeby zrobić przyjemność papie. Prawdę mówiąc, kocham kogoś innego. Niestety, nie odwzajemnia on moich uczuć. - Czy aby na pewno, milady? Parthenia westchnęła i pokiwała głową, gdy wóz kąpielowy wjeżdżał na kamieniste wybrzeże. - Na pewno. Wiesz co, Abby? Niektórzy dżentelmeni doprawdy aż się proszą, żeby dostać po nosie! Becky skwapliwie przytaknęła, ponownie skrywając uśmiech. Przestała się zadręczać tym, że wybiła Draxingerowi ząb. - Och, milady, doskonale wiem, co pani ma na myśli! 14 Turniej wista otwarto słonecznego popołudnia na terenach targowych, położonych poza miastem, żeby było dosyć miejsca dla mnóstwa powozów i koni. Panowała tam atmosfera ni to wyścigów konnych, ni to uroczystego zgromadzenia. Osiem stołów, przy których miała się odbyć pierwsza tura, umieszczono pod wielkim, przystrojonym barwnymi wstęgami, otwartym namiotem. W pewnym momencie gromadka dzieci, bawiących się piłką, wraz z rozszczekanym spanielem, zawadziła o podtrzymujące go sznury i jeden róg całej konstrukcji niemal się zapadł. Parthenia Westland o mało nie dostała ataku apoplektycznego. Na szczęście wszystko to stało się jeszcze przed rozpoczęciem gry i kilku przytomnych służących zapobiegło katastrofie. Rozpoczynała się pierwsza tura i książęca córka wraz z resztą dam z towarzystwa dobroczynnego zaczęły roznosić napoje orzeźwiające. Wszystkie uśmiechały się z wyższością i nosiły ogromne, przybrane kwiatami kapelusze.