widać było bujny czarny zarost. Tylko jedno określenie przyszło Alli na myśl: pełen
seksu. Oparł się o ścianę, z uśmiechem na ustach, a ona aŜ zamarła z wraŜenia, czy aby on nie czyta w jej myślach. - Co cię tak bawi? - zapytała wreszcie. - To - powiedział i dotknął jej policzka. - Aha! Skrajem szlafroka wytarła twarz. - Pozwól, Ŝe ja to zrobię. Zanim zdąŜyła go powstrzymać, wytarł jej twarz swoim ręcznikiem. Ręcznik pachniał ostrym, męskim zapachem. Znów spróbowała odwrócić wzrok i znów spojrzenia ich się spotkały. Powstała między nimi strefa gorąca - parzyła ją, oślepiała. A gdy on zatrzymał wzrok na jej ustach, wiedziała, czuła... Usiłując stawić temu czoło, cofnęła się o krok. - Muszę... do Eriki - wyjąkała. - Musimy porozmawiać, Alli. Nabrała powietrza w płuca. - Tak, wiem - rzekła. - Ale najpierw muszę cię przeprosić. - Za co? - zapytała ze zdziwieniem. Zaskoczona, Ŝe on całą winę wziął na siebie, nie mogła przez chwilę wydobyć głosu. - To ja chcę cię przeprosić - rzekła. - Za co? - Teraz on był zdziwiony. Wzruszyła ramionami. - Bez względu na to, za co chcesz mnie przeprosić, ja wiem, Ŝe nie wykonuję swoich obowiązków. Z lenistwa. Zmarszczył brwi. Widocznie słuch mu nie dopisuje, pomyślał. - Co ty opowiadasz? - To, co słyszysz. Obróciła się na pięcie i poszła do pokoju dziecinnego. Oszołomiony, zbity z tropu patrzył, jak drzwi pokoju dziecinnego zamykają się za Alli. Uniósł dłoń. On, Mark, przyłapał ją na lenistwie? Co jej przyszło do głowy? Ostatnia rzecz, o jaką by ją posądził! Bo prawda była taka, Ŝe ona nie we wszystkim była super. Szczególnie w sferze namiętności. Pomyślał, Ŝe pójdzie z nią do pokoju Eriki i tam wszystko jej powie. Teraz najlepsza pora, by odbyć z nią tę zaplanowaną od dawna rozmowę. Potrzebny mu był czas do namysłu, a teraz właśnie ten czas nadszedł. Pomyślał jeszcze, Ŝe nie tylko chodzi tu o czas. Musi ją uwolnić od paru kompleksów. - AŜ przyjemnie popatrzeć - mówiła Alli do Eriki kończąc ją czesać. - Twój wujek cię nie pozna. Westchnęła. Ubierając dziewczynkę miała sporo czasu na myślenie. Mark miał rację, powinni porozmawiać. Po tym, co się stało tej nocy, znalazł się w kłopotliwej sytuacji i jej dalszy pobyt tutaj jest wręcz niemoŜliwy. Musi tylko znaleźć kogoś na swoje miejsce. To samo dotyczy jej pracy w studio. Jeśli on po tej scenie z pocałunkami uzna, Ŝe nie mogą razem pracować, ona odejdzie. To oczywiste. Potrząsnęła głową. Nie. Nic, co dotyczy Marka Hartmana, nie moŜe być oczywiste. Przedtem wmawiała sobie, Ŝe sprawa jest jasna. Ale teraz nie miała złudzeń. Znając swoje uczucie do niego, nie moŜe przebywać z nim pod jednym dachem. Westchnęła. NajwyŜsza pora uświadomić sobie, Ŝe nic nie moŜe się wydarzyć między nią a Markiem. Musi jednak przyznać, Ŝe przez ostatnie dwa lata czekała na księcia z bajki. Pragnęłaby uwierzyć, Ŝe pewnego dnia stanie się dla Marka kimś więcej niŜ asystentką do spraw zarządzania. Tak czy owak przyznał, Ŝe jest piękna. Podobno jednak wszyscy męŜczyźni prawią kobietom komplementy. Szczególnie wtedy, gdy zamierzają przespać się z