palców.
Diaz użył swojej karty do drzwi. O dziwo, zadziałała. Wpuścił kobietę do swego pokoju, włączając światło w małym przedsionku. Milla nagle poczuła się niepewnie i spróbowała przekraść się ku drzwiom przechodnim do swojego pokoju. - Odwinę stopy i... Wezmę prysznic i... - Siadaj - powiedział. Zamrugała zdziwiona. Diaz przysunął krzesło i posadził ją na nim. Zapalił lampkę nocną, przykląkł przed Millą i zabrał się za rozsupływanie węzłów zabezpieczających materiał na nogach kobiety Kiedy zdjął już oba prowizoryczne sandały, obejrzał dokładnie obie stopy, szukając ran i zadrapań. Najwyraźniej udało się jednak Milli przetrwać wędrówkę bez nieprzyjemnych śladów. Skończywszy, wstał; Milla zrobiła to samo. an43 300 - Wezmę prysznic - powtórzyła, przeczesując ręką niesforne włosy i próbując ominąć Diaza. Ale on objął ją w pasie i przyciągnął ku sobie. - Prysznic może zaczekać. - Moje włosy... Woda w rzece... - Woda była czysta. - Ale wolałabym się odświeżyć - sama nie wiedziała, po co wymyśla te wszystkie wymówki mające odwlec to, co i tak nastąpi. Była jednak po prostu zdenerwowana. Minęło już wiele czasu od jej ostatniego razu, a Diaz nie był zwyczajnym facetem. Oba te fakty krzyczały głośno, ale ona starała się jakoś spowolnić bieg wydarzeń. - Pragnę cię właśnie takiej - powiedział, rozpinając jej dżinsyA potem ją pocałował. Diaz był pozbawiony romantyzmu. Żadnych słodkich słówek, żadnych szarmanckich gestów. Tylko te pocałunki: żarliwie, nienasycone. Nikt jej tak przedtem nie całował, z pasją, która redukowała świat do dwóch podstawowych pierwiastków: męskiego i żeńskiego. Trzymał ją ręką zanurzoną we włosach, obejmując głowę Milli silną dłonią. Odchyliła się do tyłu, podczas gdy on spijał pożądanie z jej chętnych ust. Tak to właśnie czuła, że coś od niej brał. Ale również dawał - rozkosz. Płonęła nią cała, choć przecież ten ogień podsycany był tylko przez język i usta mężczyzny. Czuła na brzuchu erekcję Diaza, twarde niczym stal wybrzuszenie rosnące w jego spodniach. Jej lędźwie zadrżały z niecierpliwości. Odurzona pożądaniem, cofnęła się o pół kroku, an43 301 sięgając zachłannie do dżinsów Diaza, niecierpliwie walcząc z guzikiem i zamkiem błyskawicznym. Wreszcie udało jej się zsunąć mokry materiał, chwycić twardą męskość, która ochoczo wyskoczyła na zewnątrz. Delektowała się nią, delikatnie gładziła jedwabistą skórę. Poruszała dłonią w górę i w dół, pieszcząc szeroką żołądź. Diaz zadrżał gwałtownie, wydając niski, gardłowy pomruk. Jego ramiona chwyciły ją silniej. Położywszy Millę na łóżku, w dwadzieścia szalonych sekund rozebrał ją do naga. Po kolejnych dziesięciu sekundach jego ubranie wylądowało na podłodze. Złapał dłońmi kolana kobiety i rozwarł je gwałtownie, nie czekając na