Rory ma zapewniona opieke do konca ¿ycia. Cissy dostanie
swoja czesc spadku w wieku dwudziestu pieciu lat, je¿eli skonczy studia. Marli te¿ skapnie co nieco, ale siedemdziesiat piec procent majatku przypadnie w udziale temu małemu. Jak ci sie to podoba? Ma ledwo kilka tygodni i ju¿ jest multimilionerem. - Skad to wszystko wiesz? - spytał Nick. - Wiem i ju¿ - rozesmiał sie Walt. - Za to mi płacisz. Wiesz, ojciec Marli był starym draniem. Nigdy nie trzymał sie ¿adnych zasad. Du¿o pił. Straszny był te¿ z niego kobieciarz. Zakrawa na cud, ¿e matka Marli od niego nie odeszła, ale pewnie miała na uwadze jego pieniadze. 255 - Kto jeszcze zna postanowienia testamentu Conrada? - Pewnie wszyscy. Kiedy w gre wchodza takie pieniadze, spadkobiercy staja na głowie, ¿eby sie dowiedziec, czy przypadkiem nie zostali pominieci - rozesmiał sie Walt, a potem dłu¿sza chwile kaszlał. - Taka jest natura ludzka. - Skoro tak mówisz. Walt prychnał. - Có¿, ty rzeczywiscie machnałes reka na pieniadze kilka lat temu, ale wiekszosc ludzi nie zrobiłaby tego. Prawda jest taka, ¿e ludzie zrobia wszystko dla takich pieniedzy, o jakich rozmawiamy. Beda kłamac, krasc, oszukiwac. Nawet zabijac. Nick musiał przyznac, ¿e lista zmarłych i umierajacych jest w tym przypadku dosc długa: Pam Delacroix, Charles Biggs, dzis niewiele brakowało, a Marla po¿egnałaby sie z ¿yciem. Tak jak w tym nieszczesnym wypadku. - Nie rozpracowałem jeszcze, co sie tam dzieje - ciagnał Walt, wydmuchujac dym - ale nie jest dobrze, a mo¿e byc jeszcze gorzej. Lepiej na siebie uwa¿aj. - Zawsze na siebie uwa¿am. - To dobrze. Nickowi to wszystko coraz mniej sie podobało. Marla jest w powa¿nym niebezpieczenstwie. Czuł to. - Słuchaj, Walt, wiem, ¿e to mo¿e byc problem, ale czy nie mógłbys przyjechac tu na pare dni i połazic troche? Wynajmuje pokój w hotelu, mógłbym ci go odstapic. Przeprowadzam sie do domu. - Musze skonczyc tu jeszcze kilka rzeczy, ale mógłbym przyjechac w ciagu tygodnia. - Dzieki. Zatrzymam pokój do twojego przyjazdu, wiec na razie mo¿esz nadal zostawiac tu wiadomosci. Jak powiedziałem, przeprowadzam sie do domu, wiec jesli zechcesz przekazac mi jakies informacje, zadzwon na komórke albo zostaw je tutaj. A jak bedziesz chciał przesłac faks, wyslij go na Copy Write, to niedaleko hotelu. Na moje nazwisko. 256 - Czemu nie do hotelu? - Có¿, wole byc ostro¿ny. Cała moja rodzina wie, gdzie sie zatrzymałem. - Nie ufasz im za bardzo, co? Przez poruszane wiatrem zasłony Nick patrzył na swiatła miasta. - Nie - przyznał. Smutny komentarz do jego ¿ycia. - Ani