wkładając sznurowane buty i zieloną impregnowaną kurtkę, którą
Karolina kazała mu kupić dwa tygodnie temu. Wcześniej padła propozycja, by tego samego dnia wybrać się całą rodziną na cmentarz w Hampstead, co Matthew raczej nie zachwyciło. Dziewczęta chodziły regularnie na grób Richarda - niekiedy z matką albo babką, czasem same - ale aż do wczoraj nikomu nie przyszło do głowy, że on także zechciałby pójść, a sam nie uważał za stosowne tego proponować. - Oczywiście zrozumiemy, jeśli będziesz wolał zostać - powiedziała ostrożnie Karo po obiedzie. - Ale dziewczynki chcą cię zapewnić, że jeśli masz chęć, to będziesz mile widziany. - Chętnie pójdę - zapewnił ją. - Jeśli naprawdę chcą. - Znasz je przecież. Gdyby nie chciały, nie poruszyłyby tego tematu. Nigdy dotąd ich miłość do człowieka, którego śmiertelne szczątki leżały pod ziemią, nie uderzyła go z taką siłą, jak właśnie tam, na cmentarzu. Kobiety Richarda, zbite w ciasne półkole, trzymały się za ręce, patrząc w milczeniu na granitową płytę z wykutym napisem: „RICHARD GABRIEL WALTERS - artysta, syn, mąż i ojciec", 44 a potężna fala ich emocji docierała aż do stojącego z boku Matthew. Sylwia odeszła pierwsza. - Zawsze zostawiam je na chwilę same - wyjaśniła cicho. - Nie tyle ze względu na Karo, ile na dziewczynki. - Karo też go brakuje. Potrafię to zrozumieć. - Jest już w znacznie lepszym stanie. Dzięki tobie. To właśnie najbardziej pragnął usłyszeć w tym momencie. Niebawem wszyscy wrócili do rangę rovera. Chloe ujęła go za rękę, a po chwili z drugiej strony Flic wsunęła mu dłoń pod ramię. Matthew uchwycił wzrok Karoliny i zobaczył, jak ją to uszczęśliwiło. Podzielał to uczucie. Dochodziła już siódma, kiedy przecięli East Heath Road i znaleźli się na wrzosowisku. Szli przez jakiś czas wolno, oddalając się od drogi, a potem Flic odpięła smycz Kahlemu i pozwoliła mu biec przodem. - Słyszałeś, że przed wiekami grasowały tu wilki? Matthew wiedział o tym wcześniej od Karoliny. - Nie - odrzekł - nie słyszałem. - A o tym, że Dolina Zdrowia, która leży tuż za naszym domem, była w XVIII wieku malarycznym bagnem? - Gdzieś czytałem - powiedział, chcąc także wnieść jakiś wkład do rozmowy - że o Hampstead jest wzmianka w Domesday Book*. - Nazywało się wtedy Hamestede. - Jestem pod wrażeniem - przyznał. - Nie wiedziałem, że tak cię interesuje historia. - Niespecjalnie. Ale tatuś nauczył mnie wszystkiego o Hampstead. Spacerowali tak, gawędząc i rzucając patyki Kahlemu, później przez jakiś czas przypatrywali się rodzinnemu meczowi piłki nożnej, obserwowali, jak retriever odrzuca względy szarego pudla. Nagle Flic wydała cichy okrzyk. - Co się stało? - Moja bransoletka! - Wyraźnie wpadła w popłoch. - Nie mam jej, musiała mi spaść! - Schyliła się, aż jej długie włosy opadły na twarz, i zaczęła przepatrywać trawę wokół nóg. - Nie mogę jej zgubić, po prostu nie mogę! - A na pewno miałaś ją na ręku?