Gerbera: idealne, nierzeczywiste, patrzące z milionów butelek i
słoiczków, które stały na półkach sklepów całego świata. Millę zachwycało w nim wszystko: od jasnych paznokietków po małe dołeczki w policzkach. Mogłaby po prostu siedzieć i patrzeć na niego cały dzień... Gdyby nie miała całej masy innych rzeczy do roboty. an43 9 Przypomniała sobie wszystko, co powinno być zrobione: pranie, sprzątanie, obiad - a gdyby jeszcze jakimś cudem została jej wolna chwila, to czekała papierkowa robota z kliniki. Aha, dzisiaj koniecznie musi jeszcze zająć się sobą, umyć włosy, ogolić nogi. Przecież wieczorem ma romantyczną randkę z mężem. Czuła się świetnie w roli matki, ale wcale nie zamierzała rezygnować z bycia atrakcyjną kobietą. Brakowało jej seksu. David oddawał się miłości fizycznej z taką samą uwagą i koncentracją, z jaką robił wszystkie najważniejsze dla siebie rzeczy Bywało to całkiem miłe, jako że to właśnie ona była w tym czasie jedynym obiektem jego skupionej uwagi. Miłe? Po prostu absolutnie wspaniałe. Ale najpierw pójdę na targ, pomyślała, otrząsając się z leniwych myśli. Zanim zrobi się za gorąco. Jeszcze tylko dwa miesiące. Będzie jej brakowało Meksyku: ludzi, słońca, powolnego rytmu życia. Rok, który David i jego koledzy z kliniki poświęcili na pracę w publicznym szpitalu, dobiegał końca. Potem czekał ich powrót do wyścigu szczurów, jakim była praca lekarza w Stanach. Och, na pewno miło będzie wrócić do domu. Do przyjaciół i do takich drobnych udogodnień jak klimatyzowane supermarkety. Będzie mogła zabierać Justina na spacery po parku, odwiedzać mamę w ciągu dnia. Brakowało jej matki przez cały czas ciąży Sporadyczne telefony i jedna krótka wizyta niewiele mogły tu zmienić. O mało nie zrezygnowała z tego wyjazdu do Meksyku z Davidem; dowiedziała się o ciąży tuż przed zaplanowaną podróżą i an43 10 trochę się wystraszyła. Ale nie chciała spędzać tak długiego czasu bez męża; nie wtedy, gdy nosiła ich pierwsze dziecko. Po pierwszym spotkaniu z Susanną, lekarką ginekologiem, która wyjeżdżała z zespołem Davida, Milla zdecydowała się trzymać pierwotnego planu. Jej matka była wprawdzie przerażona faktem, że wnuczek urodzi się w jakimś obcym kraju, ale ciąża przebiegała spokojnie, bez problemów i powikłań. Justin urodził się w terminie, dwa dni po wyznaczonej dacie. Od tego momentu Milla żyła jak w transie, jej dobę wypełniały w równych proporcjach dwa doznania: wielka miłość i wielkie zmęczenie. Jej obecne życie tak bardzo różniło się od tego, które niegdyś zaplanowała. Z dyplomem uniwersyteckim w ręku chciała zmieniać świat, nie cały od razu, na razie każdego człowieka po kolei. Chciała zostać nauczycielką, taką, którą uczniowie i studenci będą z sentymentem wspominać po latach. Taką, która naprawdę zostawi dobry ślad w ich życiu. Dobrze czuła się w środowisku akademickim, nawet w jego rozpolitykowanych kręgach. Chciała zrobić doktorat, a potem wykładać na uniwersytecie. Małżeństwo - być może. Jak będzie mieć trzydzieści, może trzydzieści pięć lat. Dzieci -