Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/polska-na-weekend.waw.pl.txt): failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/hydra17/ftp/polska-na-weekend.waw.pl/paka.php on line 5
Wyrwała rękę i wrzuciła do torebki ostatnie opakowanie.

Wyrwała rękę i wrzuciła do torebki ostatnie opakowanie.

  • Grzegorz

Wyrwała rękę i wrzuciła do torebki ostatnie opakowanie.

17 January 2021 by Grzegorz

- Nie wiesz, detektywie? To gumki. Stuprocentowy lateks, wierny przyjaciel prostytutek. Rany, ty o tym nie wiesz? - zrobiła kpiącą minę. - Taki duży chłopiec, były glina z obyczajówki? Kupujemy te gumki w aptece na rogu, proszę pana. - Wskazała palcem kierunek. - Może cię zaprowadzić? - Nie o to chodzi. - Wyciągnął rękę i zahaczył łańcuszek palcem. - Hola! Łapy przy sobie! Szarpnęła się, ale Santos nie puścił krzyżyka. - Powiedz mi, skąd to masz. - Prezent z okazji ukończenia uniwerku - rzuciła z sarkazmem. - A może pamiątka od pierwszej komunii, nie pamiętam. Od kochającej mamusi i kochanego tatusia. Przypominasz sobie? Opowiadałam ci o nich. O moim ojczymie, mężu mojej starej. Był taką samą świnią jak ty. Santos owinął łańcuszek dokoła palców. - Nie pieprz, Tina. Skąd to masz? - Od przyjaciela, który chce zbawić moją nieśmiertelną duszę. W porządku? Jak tak, to spierdalaj. Zbawić nieśmiertelną duszę... Santos poczuł na plecach lodowaty dreszcz. Tina znała mordercę. Był tego pewien. Przyciągnął ją bliżej do siebie. - Co to za przyjaciel? Mów! - Jesteś detektywem, więc wydedukuj. Santos szarpnięciem zerwał łańcuszek. Dziewczyna straciła równowagę i usiadła na chodniku. - Tina, do cholery, życie ci niemiłe? - mruknął jakieś przekleństwo, pokręcił głową. Wziął głęboki oddech i zaczął mówić, spokojniej już i ciszej: - Posłuchaj, nie wróciłem wtedy po ciebie, ponieważ tamtej nocy została zamordowana moja matka. Ona była... tancerką, tutaj, w 69. Załatwił ją klient, jak twoją przyjaciółkę Billie. Nie wróciłem po ciebie, ponieważ sam nie miałem dokąd pójść, rozumiesz? Mój świat się zawalił. Teraz myślę... że to mógł być ten sam morderca. Muszę wiedzieć, czy to ten sam. Muszę go złapać, rozumiesz? - Znów odetchnął, po czym pochylił się nad nią i dokończył: - A teraz powiedz mi, skąd masz ten krzyżyk. ROZDZIAŁ SZEŚĆDZIESIĄTY PIERWSZY Tina dostała krzyżyk od ulicznego kaznodziei z Dzielnicy, właściciela sklepiku z dewocjonaliami przy Dauphine Street. Według Tiny był to miły facet, choć trochę fanatyk. Lubił wszystkie pracujące dziewczyny. Lubił głosić nauki o dobru i złu. Cytował Pismo i usiłował zmieniać ich grzeszne życie. Z pewnością to nie on był mordercą, mówiła Tina. Wykluczone. Santos i Jackson byli innego zdania. Jackson, mocno podekscytowany zeznaniem, kazał przyjacielowi wziąć na wstrzymanie i obiecał wrócić z gościem tak szybko, jak to możliwe. Czekanie było piekłem. Santos krążył po pokoju swego mieszkania, przeklinając Chopa Robichaux i wszystkich, z którymi drań był w zmowie. Chciał działać, wejść do mieszkania delikwenta, skuć go i zawlec do wydziału. Chciał robić swoją robotę. Chciał, żeby facet okazał się zabójcą jego matki. Chciał mieć pewność i smażyć go na żywym ogniu. Jackson zadzwonił do niego, gdy tylko wrócił do wydziału. Twierdził, iż wszystko wskazuje na to, że sklepikarz jest zabójcą. W sklepie i mieszkaniu znaleźli mnóstwo podejrzanych rzeczy: krzyżyki i wycinki z gazet na temat Śnieżynki. Nawet zdjęcia kilku ofiar. Nie mieli tylko człowieka. Jest w podróży, poinformowała ich dozorczyni. Czasami wyjeżdża nawet na tydzień, ale nigdy na dłużej. Nie wiedziała, dokąd pojechał tym razem. - Ile ma lat? - zapytał Santos, ściskając z całych sił słuchawkę. - Czy mógł... - Nie był w stanie dokończyć zdania. Tak długo, tak rozpaczliwie długo czekał na tę chwilę, lecz jednocześnie się jej bał. - Czy mógł zabić moją matkę? - zapytał wreszcie, a po jego pytaniu w słuchawce zapadło głuche milczenie. - Jackson? - Mógł - odparł ponaglony przyjaciel. - Od dawna mieszka w Dzielnicy. Często chodzi na dziwki. Santos poczuł, że uginają się pod nim kolana. To może być on. - Spokojnie, stary. „Może” to jeszcze nie „na pewno”. - Wiem, na razie to mi wystarczy. ROZDZIAŁ SZEŚĆDZIESIĄTY DRUGI - Witaj, Liz. Podniosła głowę znad leżącego na barze grafiku zmian kelnerskich. - Jackson! - ucieszyła się. - Co cię sprowadza? - Zatęskniłem za twoją sałatką z tofu i sezamem. - To mi się podoba. Tak powinien mówić dobry klient. - Zsunęła się z wysokiego stołka. - Zaraz wybiorę ci stolik. Sam jesteś czy czekasz na kogoś? - Sam jak mały palec. - Chciałeś chyba powiedzieć: paluch - zaśmiała się Liz. - Ile mierzyłeś po urodzeniu, metr? - Metr dwadzieścia. Znowu się roześmiała i zatrzymała przy stoliku pod oknem, z widokiem na ulicę. - Może być? - Wspaniale. - Jackson odsunął krzesło. - Usiądziesz ze mną? Spojrzała na bar, gdzie czekał grafik. Powinna rozpisać go jeszcze dzisiaj i przygotować wypłaty na następny dzień. - Tylko na moment. Ciągle ta papierkowa robota, końca nie widać. To najbardziej uprzykrzona strona tego biznesu. - Zycie... - westchnął Jackson i podniósł oczy na kelnerkę, która podeszła i wręczyła mu kartę. - Nie oddzielisz miłych stron od uprzykrzonych. Weźmy na przykład mnie. Uwielbiam robotę w policji, tylko jakoś nie znoszę przestępców. - Zamówił sałatkę i ziołową herbatę. - Jak sprawy? - zagadnął, gdy zostali sami. - Świetnie - odpowiedziała Liz o wiele za szybko. I zbyt pogodnie. Poczuła na policzkach falę gorąca, odchrząknęła. - A u was? Słyszałam, że macie Śnieżynkę. - Podejrzewamy jednego faceta. Uniosła brwi. - Mówisz to bez przekonania. - Tak? - Jackson wzruszył ramionami. - W przeciwieństwie do mojego partnera nie jestem w gorącej wodzie kąpany. Czekam z ostatecznym wyrokowaniem, aż zbierzemy wszystkie dowody, a klient będzie w areszcie. Na wspomnienie Santosa Liz poczuła bolesny ucisk w gardle. - Co z nim? - Jeżeli czytałaś gazety, to wiesz. Przygryzła wargę. Przecież go nienawidzi, upomniała samą siebie. Dla niej mógłby spłonąć na stosie na środku Jackson Square. Razem z Glorią. - Liz? Źle się czujesz?

Posted in: Bez kategorii Tagged: kotylion z bibuły, szczeniak owczarka, anna kalczyńska instagram,

Najczęściej czytane:

...

Zdjęła rękę z kierownicy i dotknęła kasety wideo z filmem, na który nagrała sceny świadczące o tym, iż jej kochanek zdradzał swój kraj. Jej partner, Mark Faraday, przekazywał cenne dokumenty w niepowołane ręce. Ta wiedza sprawiała, że groziło jej teraz niebezpieczeństwo. Klara po raz kolejny wyrzucała sobie głupotę. Zdecydowała się zadzwonić do przyjaciółki ze studenckich czasów, Katherine Davenport, by poprosić o pomoc w znalezieniu pracy na czas, w którym przyjdzie się jej ukrywać. Nie mogła siedzieć bezczynnie i czekać aż odpowiednie władze zajmą się Markiem i osadzą go w więzieniu. Musiała coś robić, by nie myśleć o własnych kłopotach. Katherine załatwiła jej zajęcie opiekunki rocznej dziewczynki, co nie powinno sprawiać problemów. ... [Read more...]

zazębiały się o siebie. Podwozie wysunęło się i ustawiło

w odpowiedniej pozycji, wydając przy tym metaliczny trzask. Boczne drzwiczki uchyliły się, a ze środka wysko- czyły magnetyczne chwytaki. ... [Read more...]

dczy o tym przypadek ostatniej niańki. ...

- Co masz na myśli? - Wróciłem wcześniej do domu i zobaczyłem, że dziecko leży zapłakane, mokre, brudne i głodne. Nie wiadomo, co jeszcze ta kobieta mu zrobiła. - Miało jakieś ślady na ciałku? - spytała wzburzona Klara. ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 polska-na-weekend.waw.pl

WordPress Theme by ThemeTaste