- Pod kontrolą. Z samego rana zmobilizowałam grupę w
Vermont: szukali starszej pani z alzheimerem, która wyszła sobie z domu i ruszyła w niewiadomym kierunku. Znaleziono ją po godzinie. Są jeszcze studenci, którzy wybrali się na wycieczkę w Sierra Nevada i nie wrócili do domu w ustalonym czasie. Organizuję ludzi. - Jak bardzo się spóźniają? - Jeden dzień. Mieli wrócić wczoraj wieczorem, ale nie pojawili się. Rodziny nic nie wiedzą. an43 120 - Miejmy nadzieję, że wystarczy im rozsądku, by trzymać się razem. I że żadnemu nic się nie stało. I że ktoś z nich pomyślał, by przed wyjazdem zdradzić trasę wycieczki rodzicom lub przyjaciołom. Milla nigdy nie mogła zrozumieć, jak ludzie wybierający się na wyprawę w jakąś dzicz mogą nie powiedzieć nikomu, dokąd jadą. Opowiedziała swoim ludziom o nowym sponsorze z Dallas, o obiecanych nowych komputerach. Potem usiadła przy biurku, aby przekopać się przez górę papierów. Godzinę później do biura zajrzała Olivia, by o coś zapytać. Milla skorzystała z okazji: - Jeśli zaczepki Briana zbytnio cię denerwują, daj znać. Poradzimy coś. - Dam sobie z nim radę - uśmiechnęła się Olivia. - Nie, naprawdę nie ma o czym mówić. On myśli, że strasznie mnie wkurza to, co on bredzi... a ja bawię się jego kosztem. Kiedy wreszcie przestanie pajacować i dojrzeje do zaproszenia mnie na randkę, już ja nad nim popracuję. Szybko zapomni o głupotach. Randkę? Milla spojrzała na Olivię ze zdziwieniem. O co tu chodzi? - Przecież to były żołnierz - parsknęła. - Konserwatysta! Obrzydliwy macho! - Młodszy ode mnie o dziesięć lat - odparła spokojnie Olivia, uśmiechając się szeroko. - Brzmi nieźle, co? Wątpię, żebyśmy spędzali czas, dyskutując o polityce. A jeśli nawet, to dam radę an43 121 pozostać przy swoich poglądach. Kto wie? Może nawet nawrócę go na właściwe tory myślenia? Zszokowana Milla patrzyła, jak Olivia odchodzi, lekko kołysząc biodrami. Seksualna chemia była niesamowitą rzeczą. Musiała się wysilić, by wyobrazić sobie Briana i Olivię razem; w pewnym sensie pasowali do siebie: oboje byli tak silnymi osobowościami, że dominacja jednej strony była z definicji wykluczona. Cóż. To był ciekawy poranek. Lunch z Susanną okazał się jak zwykle przyjemny Susanna zawsze pytała o Poszukiwaczy Od samego początku okazywała żywe zainteresowanie tą inicjatywą i od czasu do czasu pojawiała się na imprezach dobroczynnych połączonych ze zbieraniem funduszy. Nigdy nie wspominała tego strasznego dnia, w którym porwano Justina, ale zawsze pytała, jak idą poszukiwania. Milla opowiadała jej o nowych tropach i informacjach; niestety, najczęściej nie było o czym mówić. Tym razem było wprawdzie inaczej, ale zapytana